Straszny dwór- Teatr Wielki Opera Narodowa
- Oczekiwane
- 09 luty 2015
- Super User
Co w tej operze jest najwspanialsze? Rozliczne sceny skrzące się od vis comica z nieśmiertelną, przepysznie harmonizowaną i instrumentowaną basową arią Skołuby czy scenki rodzajowe z nieśmiertelnym mazurem z IV aktu? A może fragmenty pisane zupełnie na serio, jak emblematyczna Aria z kurantem o zaszyfrowanych w niej kodach patriotycznych (zbyt czytelnych dla rosyjskiego cenzora, by nie nakazał zdjęcia tego dzieła z warszawskiego afisza po zaledwie trzech przedstawieniach)? Na szczęście na te pytania nie ma potrzeby udzielania odpowiedzi kategorycznych, bo Straszny dwór, skądinąd nieco wadliwy dramaturgicznie (od końca III aktu z winy Jana Chęcińskiego wszystkie konflikty wydają się już rozwiązane), jest tworem wyjątkowo spójnym stylistycznie. Weźmy więc za dobrą monetę słowa wybitnego brytyjskiego krytyka operowego Johna Allisona, który przed dekadą pisał: „Muzyka Moniuszki nie musi być dla świata zamkniętą księgą: trudno wyobrazić sobie bardziej zdumiewająco melodyjną operę po Mozarcie niż Straszny dwór – choć spotkał ją ten sam los, co większość słowiańskiego repertuaru”.